Ile kosztuje nas partyjniactwo?

„Powiedz NIE dla finansowania partii z budżetu (czyli z naszych podatków!). Niech partyjniactwo wyżywi się samo!”. To fragment ulotki ruchu Kukiza zachęcającej do wzięcia udziału w referendum. Ile tak naprawdę kosztuje nas to ohydne partyjniactwo? Okazuje się, że wbrew populistycznym hasłom, wcale nie tak dużo.
man-76196_1280
W 2014 r. na dotacje dla partii politycznych wydaliśmy 54,5 mln zł. Dla przeciętnego Kowalskiego kwota może wydawać się wysoka. Tyle tylko, że wydatki całego sektora finansów publicznych wyniosły 716.857,5 milionów zł. Otóż w skali całego państwa dotacje dla partii politycznych to są grosze! W 2014 r. wyniosły dokładnie 0,008% wszystkich wydatków publicznych. W przeliczeniu na jednego obywatela to około 1,5 zł rocznie.

Nie przekonałem Was? Porównajmy wydatki na partie polityczne z innymi wydatkami naszego państwa. Wydatki na dodatki energetyczne dla emerytów wyniosły w 2014 r. 500,0 milionów złotych = 9 lat dotacji dla partii politycznych. Koszty funkcjonowania Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa 1.078,8 mln zł = 20 lat dotacji dla partii politycznych. Wydatki na świadczenia emerytalne służb mundurowych, sędziów i prokuratorów wyniosły 16.403,7 mln zł. Jeśli więc nakazalibyśmy służbom mundurowym, sędziom i prokuratorom żeby finansowali swoje emerytury i renty tylko w połowie (w tej chwili nie płacą składek!) to dochód tylko za jeden rok starczyłby na 150 lat dotacji dla partii politycznych.

Czy chcemy kłaść na szali niezależność polityków dla zaoszczędzenia 0,008% wydatków publicznych? Pamiętajmy o konsekwencjach. To oczywiste, że zastąpienie finansowania partii z budżetu przez dowolność wpłat na partie polityczne spowoduje, że politycy będą mniej niezależni. Nie łudźmy się, że biznesmeni będą wpłacali na kampanie wyborcze setki tysięcy/miliony złotych tylko dlatego, że lubią jakąś partię. Musimy być świadomi, że jedna tylko decyzja polityków może być warta miliardy złotych – wielokrotnie więcej niż suma wszystkich dotacji dla partii politycznych w ostatnich 25 latach.

Można co prawda ograniczyć problem korupcji politycznej limitując wartość dobrowolnych wpłat do np. 100 zł. Ale wyobrażacie sobie znalezienie 1 mln Polaków, którzy wpłacą po 50 zł na partie polityczne, co pozwoliłoby na utrzymanie obecnego poziomu finansowania? Pamiętajmy że partie polityczne mają rządzić krajem, musimy zapewnić im jakieś środki do działania. Jeśli je zmniejszymy to tylko ze szkodą dla demokracji.

Nie twierdzę że obecny system finansowania partii jest idealny. Wręcz przeciwnie – widzę tu pole do znaczących zmian. Przede wszystkim za bardzo promuje on duże partie. Po pierwsze, należałoby dotacje bardziej „spłaszczyć” – zmniejszyć różnicę pomiędzy dotacjami dla dużych i małych partii. Po drugie, trzeba znacznie obniżyć obecny próg, od którego otrzymuje się dotacje – z obecnych 3% głosów do np. 0,5%, tak jak w Niemczech. Po trzecie, trzeba odgórnie zwiększyć wartość środków przekazywanych przez partie na działalność własnych think-tanków. Fatalne w skutkach może być jednak zastąpienie obecnego (niedrogiego!) systemu przez dowolność wpłat. Churchil ponoć mówił, że demokracja to najgorszy możliwy system, ale dotychczas nie wymyślono nic lepszego. Sądzę, że z finansowaniem partii z budżetu jest dokładnie tak samo.

P.S. parę miesięcy temu Chile zmieniło zasady finansowania partii, dokładnie w przeciwnym kierunku niż my chcemy zrobić to obecnie. Główna przyczyna? Korupcja polityczna.

Źródła danych: sprawozdanie z wykonania BP 2014, sprawozdanie z działalności ZUS 2014, kontrola wykonania planu finansowego ARiMR 2014.

Możesz również polubić…