Czy bezrobocie w Polsce istnieje?

Sytuacja na rynku pracy w Polsce jest w tej chwili w zasadzie najlepsza we współczesnej historii – stopa bezrobocia rejestrowanego spadła poniżej 10%, a bezrobocie BAEL (po wyłączeniu tych co pracować nie chcą albo pracują na szaro) zbliża się do 6%. Na koniec IV kwartału 2015 stopa bezrobocia rejestrowanego w Poznaniu wyniosła 2,4%, we Wrocławiu i w Warszawie 3,4%, w Krakowie 4,5%, w Sopocie 3,3%, a w Tychach 3,9%. Ale te dane mają także swoją drugą twarz – powiat szydłowiecki z 31,5% bezrobociem, radomski – 25,3%, braniewski – 27,3%, piski – 26,3% czy kętrzyński – 27,4% (dane GUS).

Tak, bezrobocie w Polsce wciąż jest problemem. Ale problem ten istnieje tylko w wymiarze regionalnym. W praktyce w wielu aglomeracjach mamy w tej chwili rynek pracownika – doskonałą sytuację, w której topracownik dyktuje warunki. Istotnym problemem rynku pracy w Polsce jest jednak niska mobilność pracowników w obrębie naszego kraju. To jest trudno wytłumaczalny fenomen, że pewnej części Polaków łatwiej jest w poszukiwaniu pracy wyprowadzić się do obcego kulturowo i oddalonego o 1500 km Londynu, niż przenieść się o 150 km do Poznania czy Warszawy.

Niska mobilność pracowników bierze się w dużym stopniu ze źle funkcjonującego rynku mieszkaniowego. Aż dziw że tak rzadko w Polsce o tym rozmawiamy – na Zachodzie połączenie dyskusji o rynku pracy i rynku mieszkaniowym jest całkowicie naturalne. Bo jeśli osoba poszukująca pracy ma się przeprowadzić to musi mieć gdzie zamieszkać. Nie zrobi tego jeśli:
a) ma własne mieszkanie/dom (czasem z kredytem), czyli wyprowadzka będzie oznaczała konieczność utrzymywania dwóch lokali lub wynajęcie własnego lokalu obcej osobie
b) wynajęcie mieszkania w nowej lokalizacji będzie zbyt drogie w stosunku do korzyści wynikających z nowej pracy.

W Polsce aż 84% obywateli zamieszkuje lokale będące ich własnością. W Niemczech wskaźnik ten wynosi 53%, a w Szwajcarii 44%. To zaskakujące, ale co do zasady im bogatszy kraj, tym mniejszy odsetek obywateli mieszkających we własnych lokalach (polecam tekst A. Lubińskiego na ten temat w 3. numerze czasopisma „Challenger – magazyn Młodych Ekonomistów”). W Polsce tylko 10% obywateli zmieniło miejsce zamieszkania w ciągu ostatnich 5 lat. W Niemczech 22%, we Francji 27%, w Holandii 25%, a w Szwajcarii 33%. Tu znów jest pozytywna korelacja (patrz wykres) – im bogatszy kraj, tym częściej ludzie się przeprowadzają. Zależność tą można tłumaczyć dwojako. Z jednej strony im bogatsze społeczeństwo, tym więcej osób stać na zmianę mieszkania/domu. Z drugiej jednak ta zależność może mieć charakter sprzężenia zwrotnego – tam gdzie społeczeństwo staje się bardziej mobilne, tam lepiej działa rynek pracy i tam bezrobocie będzie niższe a wzrost płac wyższy.
Poza czynnikami kulturowymi, które trudno będzie nam w krótkim okresie zmienić, ważną rolę w ukształtowaniu obecnego stanu rzeczy w Polsce odegrało państwo. To państwo od lat wspiera zakup mieszkań przez młodych ludzi przez różne programy, korzystne przede wszystkim dla deweloperów i banków. To one przywiązują młodych do jednej lokalizacji, zmniejszając mobilność pracowników. Z drugiej strony to samo państwo nie robi nic, żeby obniżyć horrendalnie wysokie ceny wynajmu nieruchomości. Średnio w Europie kwota potrzebna do zakupu nieruchomości wystarczyłaby na 26 lat wynajmowania. W Polsce wystarcza na zaledwie 15 lat (dane Lion’s Bank, za Polskie Radio). Nie dziwne więc, że dla młodych alternatywy są dwie – mieszkanie z rodzicami albo kupno własnej nieruchomości. Wynajem mieszkania się nie opłaca. W podawanych przeze mnie wcześniej przykładach Szwajcarii i Niemiec istnieją specjalne agencje, które nakładają kary za ustalanie zbyt wysokich cen wynajmu przez właścicieli lokali. W Wielkiej Brytanii właścicielami wielu mieszkań czynszowych jest państwo, a obywatel może przez długoterminowe oszczędzanie przejąć mieszkanie na korzystnych warunkach.

Z nadzieją patrzę na rodzący się program „Mieszkanie plus”. Jego głównym założeniem ma być bowiem odejście od wspierania własności mieszkań na rzecz wynajmu. Problem w tym, że podobnie jak w innych całkiem słusznych propozycjach (np. 500+) rząd PiS jest oderwany od rzeczywistości i nie dostrzega, że ich wprowadzanie będzie wymagało albo podniesienia podatków (zła droga) albo obniżenia mniej efektywnych z punktu widzenia rozwoju społeczno-gospodarczego wydatków (właściwa droga), jak przywileje emerytalne czy rozbudowany system rent rodzinnych.

P.S.: własność mieszkań ma jeszcze jedną istotną z punktu widzenia rozwoju gospodarczego wadę – zmniejsza skłonność młodych ludzi do ryzyka. Najczęściej bowiem wiąże się z kredytem. A jak młody człowiek jest uwiązany kredytem, to szuka raczej stabilnej pracy niż ryzyka. A ryzyko to motor napędowy innowacyjności i całej współczesnej gospodarki.

Blog autora wpisu: https://www.facebook.com/JakubSawulskiBlog/

Możesz również polubić…